..
GMC blog

 
 
2008-11-08
Odsłon: 977
 

Marzenie minionego lata - część I

 

Gdy nocny pociąg do Zakopanego odsłonił świt widać już było pierwsze wzniesienia Beskidów. Widok ten, jak błysk rozświetlił zmęczone ostatnimi dwoma latami bez gór, zmysły. Sierpniowy poranek zalało słońce, zresztą zgodnie z planem. Bo nie może być inaczej, gdy pobyt ma być krótki. Jak na ironię pierwsze zetknięcie ze stolicą Tatr bywa gorsze od wjazdu do wielkiego, zakorkowanego miasta. W okolicy dworca uderza duszący swąd spalin. Dosłownie nie ma czym oddychać. Na szczęście Zakopane było tylko miejscem przesiadki. Czyste powietrze dostępne stało się dopiero w Łysej Polanie, gdzie wypluł nas zapchany bus. Celem podróży było Szczyrbskie Jezioro, które postanowiłam odwiedzić po trzech latach nieobecności. Kolejny autobus zawiózł nas do Starego Smokowca, a zatłoczona “ elektriczka “ do przystanku ( na żądanie ) Popradske Pleso. Muszę przyznać, że ten powrót na Słowację był sympatyczny, a jedyne zakłócenia wynikały ze zmiany klimatu. W ciągu osiemnastu godzin wzniosłyśmy się – bowiem - z 90. do 1300. m n.p.m. Ten dzień miał być rozgrzewką i rekonesansem, gdyż kilkudniowe intensywne opady deszczu utrudniły ruch turystyczny na niektórych, zniszczonych szlakach.

Minąwszy dwa długie rzędy zaparkowanych samochodów weszłyśmy na szlak, awaryjnie wiodący lasem do Popradzkiego Stawu. Po drodze zahaczyłyśmy o Symboliczny Cmentarz pod Osterwą. Ten sam opiekun pobierający “ cegiełki “, lecz rozdający tym razem ulotki informacyjne. Może też przybyło pamiątkowych tablic? Za mało czasu, by sprawdzić. Po obejściu jeziora dopadłyśmy schronisko, a właściwie już hotel górski w związku, z którym prowadzono prace renowacyjne. Obok zresztą, na trasie kamiennych stopni powstawał całkiem nowy obiekt. Ponieważ gonił nas czas, weszłyśmy na Magistralę w kierunku Szczyrbskiego Jeziora. Co dało się zauważyć po opuszczeniu lasu, Słowacja szybciej niż my goni zachód. Zbudowane lub budowane obiekty turystyczne, takie jak hotele i wyburzane pokomunistyczne straszydła, renowacja ich otoczenia, wzbogacona o przejażdżkę łodzią po jeziorze, wzbudziły obawę, iż niedługo nie będzie nas stać na odwiedzanie tego pięknego kraju. Może też nie będzie na to stać Słowaków. Próba kupienia miejscowego sera skończyła się rezygnacją na widok znajomych oscypków ( ta globalizacja ). W drodze powrotnej udało nam się wsiąść do PKS-su relacji Poprad - Zakopane. A tam, jeszcze przed opuszczeniem naszych południowych sąsiadów, mogłyśmy się poczuć, jak zazwyczaj w kraju. Gdy autobus przejeżdżał przez Jaworzynę Tatrzańską, jeden z naszych rodaków podszedł do kierowcy i poprosił go, by tamten zatrzymał się na pięć minut w celu zrobienia zakupów w pobliskim sklepie. Początkowo kierowca nie chciał się zgodzić, ponieważ w tej miejscowości nie ma przystanku, lecz że był z niego równy gość, w końcu ustąpił. Zatrzymał się na zakręcie drogi vis a vis wejścia na szlaki. Po chwili chętnych do zakupów znalazło się więcej. Zapowiadał się długi postój. Niektórzy stracili cierpliwość i wyszli na papierosa, inni piechotą do granicy, gdzie i tak mieli wysiąść. To wspomnienie bawi mnie do dziś.

 

 
 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd