..
GMC blog

 
 
2007-10-05
Odsłon: 1234
 

" Na bosaka "

Zazwyczaj, gdy my - rozsądni turyści wybieramy się w góry, myślimy o bezpieczeństwie i wygodzie. Nasza uwaga kieruje się często na to w czym pójdziemy, czyli, np. na buty. Nie dla każdego jest to jednak oczywiste.

Piąty lipca 2004 r., piękna pogoda. Na Słowacji to dzień świąteczny, którego pierwsza oznaka objawiła mi się w postaci pana odzianego w strój ludowy. Postać ta jednak szybko zniknęła w lesie ( jakby w zawstydzeniu ). Pamiętam tylko, że miał na sobie odzienie podobne do naszego podhalańskiego, gdzie po zewnętrznej stronie spodni na wysokości kolan przyszyte były czerwone pompony.

Podczas dalszego mojego podejścia ze Starego Smokowca na Siodełko dał się zaobserwować wzmożony ruch. Bywa, że dla samotnego wędrowca obecność innych ludzi działa krzepiąco. Dla mnie w tym sensie, że starałam się trzymać fason mimo początkowej ospałości i ślamazarności w obliczu wielu starszych ludzi sunących lekko pod górę. Zadziałało to zwłaszcza między Schroniskiem Rainera a schroniskiem Zamkowskiego, gdzie szlak składa się z nieregularnie poukładanych kamieni, na których łatwo zwichnąć nogę.

Po krótkim odpoczynku u stóp: Zamkovskeho Chata, ruszyłam zielonym szlakiem do Doliny Małej Zimnej Wody. Ta piękna, początkowo niewyczerpująca trasa, wiodła wzdłuż potoku, który u wylotu doliny przekształca się w Wodospady Zimnej Wody. Bajecznie wyglądające zakątki w miarę wzrastania wysokości przechodzą w surowe wysokogórskie zbiorowisko głazów. Gdzieniegdzie leżał na nich śnieg. Zwieńczenie doliny stanowiło urwisko dające początek nowej jednostce, a mianowicie Dolinie Pięciu Stawów Spiskich. Jakby nie patrzeć zrobiło się stromo, a na śniegu ślisko. Idąc przez topniejący płat myślałam o tym, jak nie mając podparcia w postaci, np. kijków teleskopowych, nie poślizgnąć się. Zwłaszcza, że moje solidne trekkingowe buty mają zbyt grubą podeszwę, by można nią było wyczuć podłoże. Obyło się bez upadków. A nawet gdyby, to ... Nie ważne.

Gdy kroki wiodły mnie do bliskiego już celu, zerwał się wiatr, a raczej dał o sobie znać, gdyż zapewne był tu wcześniej. Zrobiło się potwornie zimno. I na tym tle jawił mi się taki oto obraz:

mężczyzna w wieku około 35 - 40 lat, ubrany na sportowo ( a jakże ), rozmawiający po czesku lub słowacku z kolegą, wspinający się na bosaka po ostrych kamieniach ( wcześniej musiał przejść przez śnieg i lód ).

Widok ten tak mnie poraził, że - jak rzadko - głośno się zaśmiałam. Wrodzona uprzejmość nakazywała mi jednak wstrzemięźliwość, choć przyznaję, nie było to łatwe.

Później odpoczywając w pobliżu Schroniska Teriego usiłowałam wypatrzeć owego śmiałka. I owszem znalazł się. Siedział pod skałą, nieznacznie chroniącą przed wiatrem, świecąc nie tylko obnażonymi stopami, ale i łydkami.

Godna podziwu wytrzymałość, w związku z którą nasunął mi się następujący wniosek: po cóż wydawać ciężkie pieniądze na odpowiednie obuwie, skoro można radzić sobie bez.

 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 
An 2008-04-11 15:34:36
Wiesz, dwa lata temu, początkiem września, spotkałam dwóch Słowaków wspinających się na Łomniki Szczyt. Jeden z nich przeszedł całą drogę wspinaczkową zupełnie boso... Widziałam go również wcześniej nad Skalnatym Pleso - przyszedł z Łoomnicy Tatrzańskiej - również boso. Dziwne :-)
Rysiek z Klanu 2007-10-17 14:03:17
A co byscie powiedzieli na temat tego goscia co w samych gaciach wchodzil Everest w tym roku - doszdl do 6800 m npm
:) 2007-10-07 22:56:27
Fajnie dowcipnie piszesz - miło się czyta - będę tu wracał.


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd